Zastanawiałeś się kiedyś jak bardziej cieszyć się swoim życiem? I co sprawia, że tak naprawdę jesteśmy szczęśliwi? Dzisiaj przedstawiam Wam moich Trzech Jeźdźców Apokalipsy, którzy wiele zmienili w moim życiu. W jakiś sposób byli ze mną od zawsze, ale na przestrzeni lat ich forma trochę ewoluowała.
Uważność
Uważność to nic innego jak umiejętność dostrzegania każdej chwili z pełną świadomością. Celem uważności jest rejestrowanie doznań sensorycznych, emocji i myśli, które dotyczą danej sytuacji, czy wykonywanej czynności. Dzięki niej nauczyłam się być tu i teraz, nawet przy takich prozaicznych czynnościach jak mycie naczyń. Kiedyś myłam te naczynia i myślałam o tym, żeby umyć je szybciutko i zabrać się za resztę zadań, które jeszcze były przede mną. Tylko w życiu nie chodzi o to, żeby cały czas gnać. Chodzi o to, żeby zatrzymać się i poczuć każdym z naszych zmysłów tą konkretną chwilę. Uświadomić sobie emocje i myśli, które w nas są. Zajrzeć w głąb siebie i zastanowić się nad tym ” jak ja się właściwie z tym czuję?” Dzisiaj piję herbatę i cieszę się jej smakiem, kontempluję jej temperaturę. Zero stresu związanego z tym, ile rzeczy muszę jeszcze zrobić. Jeśli chcecie przygotuję wpis „Jak ćwiczyć swoją uważność” : )
Zawsze było mi bliżej do osób, które mają raczej problem z koncentracją, a dzięki uważności ten element mojego życia zdecydowanie się poprawił, ponieważ nie rozpraszam się już tak łatwo i mogę decydować, w które miejsce moją koncentrację „wysłać”.
Dzięki temu, że zaczynasz w myślach nazywać swoje emocje, czy myśli, po prostu je zauważasz i jesteś w stanie nabrać do nich dystansu. Zwiększasz w ten sposób swoją gotowość na pozwalanie tym bolesnym doświadczeniom zmierzać w swoim kierunku. Można porównać to do zwiedzania, tylko w tym przypadku zwiedzasz i przyglądasz się samu sobie, bez większego zaangażowania. Tak jak obserwujesz zmieniający się krajobraz w czasie podróży – bierzesz go takim jakim jest.
Uważność jest również bardzo istotna w kontekście relacji. Napiszę o tym osobny artykuł, bo jest to temat, który warto poruszyć szerzej. W moim życiu, szczególnie w relacjach uważność pojawiała się w nich od kiedy sięgam pamięcią, ale wtedy nie wiedziałam, że jest to nazywane uważnością. To dzięki niej łatwiej mi ocenić fakty podczas interakcji z drugą osobą, mogę na bieżąco przeanalizować jak ja się w tej relacji/sytuacji/konwersacji czuję, i jakie podejmę działania – czy poddam się impulsowi ( co się oczywiście zdarzało, bo każdy z nas jest przede wszystkim człowiekiem ), czy wybiorę inną ścieżkę zwiększając tym samym szansę na happy end. Nie od dziś wiadomo, że do tanga trzeba dwojga, więc czasami możesz stawać na głowie, a i tak nie będzie takiego zakończenia, jakie byś sobie życzył. Ważne to mieć świadomość, że serio zrobiłeś wszystko co mogłeś zrobić.
Wdzięczność
Dla mnie to idealne rozwiązanie pomiędzy ” inni mają gorzej ” ale też ” inni mają lepiej”. W moim odczuciu i jedno i drugie nie zawsze ma efekt taki jaki powinno mieć. Często możesz czuć się winny, że ty zastanawiasz się jak to będzie w tym miesiącu, bo budżet się trochę nie spiął, a przecież dzieci umierają z głodu w Afryce. Na drugim biegunie niecierpliwie wyczekuje na ciebie „inni mają lepiej” przez co możesz czuć się zdołowany, że nie masz tak jak inni, a codzienne starasz się, żeby twoje życie było lepsze. Jako ludzie mamy również tendencję do czekania na odpowiednią chwilę, żeby być szczęśliwym. Jak będzie słońce, to będę szczęśliwy, jak dostanę 5 to będę szczęśliwy, jak wygram w totka to dopiero będę szczęśliwy… a to wszystko sprawia, że sami odbieramy sobie szansę na bycie naprawdę szczęśliwym. Szczęście to stan naszego umysłu, który każdy może osiągnąć. I w tym momencie, niczym książę na białym rumaku wkracza Wdzięczność.
Wdzięczność jest wyborem i każdy z nas może ją praktykować, nie potrzeba do tego nadzwyczajnych umiejętności. Ja akurat korzystam z aplikacji, na którą trafiłam jakieś 2 lata temu, ale wystarczy nam do tego zeszyt/kalendarz/czy nawet notatnik w telefonie. Ważne, żeby codziennie zapisywać za co jesteśmy wdzięczni. Mnie na początku przyszło to łatwo, ale z biegiem dni, musiałam się trochę bardziej zastanowić, bo przecież nie chodzi o to, żeby w kółko powielać to samo. Dzięki wdzięczności uczysz się dziękować samemu sobie, ale i innym. Skupiasz się na rzeczach pozytywnych, które dzieją się w twoim życiu. Mniej przejmujesz się „drobiazgami”, bo może masz pracę, dzięki której masz co wrzucić do gara, a może cudownego partnera, który cię wspiera, albo zdrowe dzieci, które tryskając energią przypominają ci o tym każdego dnia. Możesz być wdzięczny tak naprawdę za wszystko, najważniejsze jest to, żeby serio tą wdzięczność czuć. Zapisz to, za co jesteś wdzięczny i podziękuj. Z doświadczenia powiem Ci, że trzeba w to włożyć wysiłek, który stosunkowo szybko jest zauważalny, a im więcej czasu upłynie, tym więcej pozytywnych zmian zauważysz w swoim życiu.
Ten Trzeci
Może dla części z Was będzie to oczywiste, ale jako człowiek, który przez większość życia obserwuje ludzi, zauważyłam, że zmierzamy w mało odpowiednim kierunku. Tym Trzecim Jeźdźcem Apokalipsy są bliscy i ważni dla ciebie ludzie. Dla mnie jakoś zawsze naturalne było to, że Bliscy będą ponad pieniędzmi, sławą, czy ogromną karierą. Wolę mieć tych pieniędzy mniej, ale być w domu dla męża, czy dzieci. Wolę być trochę mniej spełniona, ale mieć czas dla rodziny i przyjaciół, bo co mi po tych dobrach materialnych, skoro nie mam z kim ich dzielić. Co mi po dużym i pięknym domu, wakacjach w różnych miejscach, tytułach naukowych, jeśli nie mam osoby, która mnie wysłucha, wesprze, będzie ze mną dzielić szczęścia i smutki, z którą będę mogła przejść przez przygodę zwaną życiem.
Jak byłam na studiach, prowadząca na zajęciach pokazała nam długofalowe badanie, które trwało 75 lat i które nadal jest kontynuowane. Wyciągnięto z niego 3 najważniejsze wnioski:
- Kontakt z innymi ludźmi jest bardzo ważny, a samotność powoli nas zabija. Osoby, które są przywiązane do rodziny, przyjaciół, czy innych wspólnot – są zdrowsze i szczęśliwsze, niż te, które takiego przywiązania nie mają. Smutne jest to, że w społeczeństwie ilość osób samotnych wzrasta, pomimo tego, że mamy tendencję do otaczania się sporą ilością ludzi.
- Nie ważna jest ilość twoich znajomych, czy przestrzeganie na siłę zasad w relacjach – liczy się ich jakość. Obecnie pojawiło się wiele badań na temat związków i małżeństwa. Udowodniono, że zostawanie na siłę w relacji, bo ” się ślubowało” albo z lęku przed samotnością, jest gorsze od rozstania/rozwodu, który oczywiście każdy na swój sposób przeżywa bardziej lub mniej. A pozostawanie przy sobie ze względu na dziecko – jest naprawdę złym rozwiązaniem dla samego dziecka. Jak nieszczęśliwi i kłócący się rodzice mają wychować szczęśliwe i zdrowe psychicznie dziecko ( nie zapominajmy, że psychika wpływa na somatykę 😉 ).
- Udane relacje nie chronią tylko naszych ciał, ale również umysł. Osoby, które były małżeństwem i dotrwały razem do wspólnej późnej starości, dzięki poczuciu, że mogą liczyć na drugą osobę zdecydowanie dłużej cieszyły się swoją dobrą pamięcią i zachowaniem wspomnień, niż osoby, które musiały liczyć same na siebie.
Dla mnie, dobre życie oparte jest na wdzięczności za to co mam i nie porównywanie się do innych, bo nigdy nie wiemy co tak naprawdę spotkało ich w życiu. Staram się być obecna w każdej chwili mojego życia, od tych prozaicznych czynności, po te bardziej złożone sytuacje, relacje, czy miejsca. Dzięki temu mam wrażenie, że moje życie nie przecieka mi przez palcę, a ja czuję, że serio w nim uczestniczę, a nie tylko wstaję rano – cyk – i nagle kładę się spać. Doceniam i podtrzymuję wartościowe relacje, dzięki którym jestem szczęśliwa, bo mam z kim dzielić się moim życiem, możemy wspierać się nawzajem, nawet jeśli się nie rozumiemy i zawsze na siebie liczyć, bo dla mnie najważniejsze jest to, żeby iść przez życie z odpowiednimi ludźmi wokół.
A dla chętnych wrzucam link do badania 🙂