Ostatnio pogoda nas zaskoczyła, i w weekend oraz w tygodniu pojawiło się kilka pięknych i słonecznych dni. W związku z czym, znowu my Polacy podzieliliśmy się na dwa obozy: pierwszy „Ojej, jak fajnie w końcu wiosna, chce się żyć” i drugi „Jeszcze nie dojrzałem do wiosny, psychicznie jestem zimą”. Jednak jest jedno co łączy te dwa obozy, nasza narodowa cecha, która niczym pantofelek przetrwa niejeden kataklizm – NARZEKANIE. Już jako dziecko zauważyłam, że nie dość, że w naszym kraju każda jednostka jest specjalistą od wszystkiego, to chip na narzekanie dostaje w pakiecie startowym już przy urodzeniu.
SKŁADOWE POLSKIEGO NARZEKANIA
NORMA NEGATYWNEGO MYŚLENIA O ŚWIECIE SPOŁECZNYM – dane zbierane przez 20 lat przez Janusza Czapińskiego pokazują, że jesteśmy głównie niezadowoleni ze spraw „dalekich” – perspektywy na przyszłość, sytuacji panującej w kraju, natomiast ciężej nam narzekać na sprawy „bliskie” – dzieci, małżeństwo, ponieważ odbieramy je jako potencjalne źródło satysfakcji.
Coraz więcej Polaków uznaje, że rodacy stają się gorsi – chamscy, nieuprzejmi, egoistyczni, zamiast zmierzać ku dobremu – byciu życzliwym, uprzejmym, czy bardziej empatycznym.
Osoby, które mają nasiloną skłonność do narzekania mają również większą tendencję do negatywnego oceniania innych jako ogółu np.narzekają na grupę zawodową nauczycieli, przy czym tego jednego nauczyciela, co mieszka koło przyjaciółki nie postrzegają przez taki pryzmat, przez jaki postrzegają grupę zawodową do jakiej należy nauczyciel.
NORMA NEGATYWNEGO SAMOPOCZUCIA – z badań wynika, że negatywne samopoczucie jest skorelowane z narzekaniem. Co ciekawe okazało się również, że im człowiek starszy tym bardziej narzeka, a co za tym idzie – nastrój u 50latka jest bardziej obniżony niż u 20latka. A im bardziej obniżony nastrój, tym chętniej marudzimy… i tak to koło się zamyka.
SKRYPTY NARZEKANIA – czyli społecznie podzielane schematy ciągu różnych zachowań, które wyrażają nasze niezadowolenie.
Schematy są nie tylko strukturami umysłu, które pozwalają nam rozumieć obserwowane zdarzenia, ale są również procedurami behawioralnymi.
Procedury behawioralne to pakiet programów zachowań, które mogą zostać wykonane w sposób kontrolowany (wysiłkowy) i automatyczny (bez wysiłkowy). Czynności, które są często powtarzane i pełnią jakieś zadanie, ulegają automatyzacji. Skoro cały czas narzekamy i robimy to w jakimś celu, to chyba można pokusić się o stwierdzenie, że narzekanie w Polsce już automatycznie pojawia się w naszym życiu. Tylko właściwie dlaczego narzekamy?
DLACZEGO NARZEKAMY?
⇢ ludzie twierdzą, że narzekanie poprawia samopoczucie – czyli marudzimy po to, żeby się „oczyścić”. W moim odczuciu marudzenie poprawia samopoczucie głównie dlatego, że po prostu mówimy o tym, co przeżywamy i czujemy, a że akurat robimy to w formie narzekania to inna kwestia. Nie zmienia to faktu, że etatowi Narzekacze jednak charakteryzują się obniżonym samopoczuciem i częściej przeżywają negatywne emocje takie jak lęk, czy depresja, natomiast rzadziej te pozytywne.
⇢ narzekanie nastrój pogarsza, natomiast afirmacja polepsza – często narzekamy na sprawy, które ciężko nam samemu zmienić (sytuacja w kraju, ceny, politycy), dlatego lepiej przejść do etapu akceptacji. Czyli albo nie narzekasz, robisz po prostu swoje i dążysz do celu w towarzystwie lepszego samopoczucia, bo przecież sam świata nie zbawisz, albo dalej nie narzekasz, ruszasz tyłek i starasz się wpłynąć na to, na co narzekasz ( np. iść w ogóle na wybory, a potem narzekać na sytuację w kraju).
⇢ narzekamy, żeby pozyskać wsparcie społeczne, budować sieć wsparcia i bliskich więzi – kiedy wypowiadamy się o czymś źle bardzo często skorelowane jest to z potrzebą bycia zrozumianym – ” Czy dobrze myślę, że politycy nie wiedzą co robią?”, ale również z potrzebą znalezienia podobieństwa – „Myślisz tak jak ja na ten temat?” i potrzebą nawiązania bliższego kontaktu – ” Czy łączysz się ze mną w tym bólu i cierpieniu?„
⇢ narzekanie jako podtrzymywanie więzi – myślę, że też się z tym kiedyś spotkaliście, że wielu Polaków „denerwuje” styl bycia Amerykanów. Tacy pozytywnie nastawieni, z nadzieją wpatrzeni w przyszłość i…z tym sztucznym uśmiechem. Uśmiech może i faktycznie nie zawsze szczery, ale z Amerykanami jako nacją nie znajdujemy magicznego połączenia, bo Amerykanie nie mają w zwyczaju narzekać.
Badania pokazują, że głębokość i intymność konwersacji była przez badanych oceniana jako większa, kiedy obie osoby razem narzekały albo akceptowały to jak wygląda świat. Ciekawe jest to, że za najgłębsze i najbardziej intymne konwersacje były oceniane te, gdzie dwie osoby jednoczyły się w swoim narzekaniu. Natomiast wspólne afirmowanie tematu, który powszechnie jest uznawany jako idealny do marudzenia, postrzegane było wręcz odwrotnie. Osoby, które przyjmowały pozytywną postawę w stosunku do tematu, były postrzegane jako mniej mądre od tych narzekających, ale chociaż jako miłe. Z tego co sama zauważyłam myślę, że jako naród mamy również tendencję do uważania za głupszych od siebie tych, którzy mają odmienne zdanie od naszego.
Mnie za bardzo nie odpowiada marudny lifestyle, także dokładam wszelkich starań, żeby unikać takich osób na dłuższą metę, bo po prostu odbierają mi energię do życia. Pewnie, że czasem pomarudzę, bo po prostu mam gorszy dzień albo kilka pod rząd, ale sama również staram się nie zamienić w Narzekacza, bo ani to dobre dla mnie, ani dla ogółu społeczeństwa.
Bibliografia: Wojciszke B., „Psychologia społeczna”, Warszawa:Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, 2011.