Stosunkowo od niedawna, bo od XIX wieku, ludzie „dogadali się” między sobą i ustalili, że od teraz będzie obowiązywać monogamia. Oczywiście nadal są miejsca na świecie, gdzie poligamia ma się bardzo dobrze. Tak jak w przypadku chrztu Polski, tak samo w przypadku monogamii – nagle wszyscy nie zmienili podejścia do życia, bo ktoś z kimś tak się dogadał. Często kojarzymy zdradę z „cielesnością”, ale tak naprawdę zdradzić można na wiele sposobów. Podryw, przemoc, flirt, zaniedbanie, kłamstwa, romans, smsy, obojętność… Ilu ludzi, pewnie tyle będzie definicji zdrady.
BIOLOGIA, EWOLUCJA & ZDRADA
Z biologicznej punktu widzenia, seks służy prokreacji, która ma zapewnić ciągłość gatunku. W świecie zwierząt i ludzi samiec dąży do tego, żeby zapłodnić jak najwięcej samic, przekazać swoje geny i pójść dalej w świat, a samica stara się wybrać samca z najlepszymi genami, bo wie, że raczej sama będzie musiała wychować potomstwo. Cofając się do czasów ludzi pierwotnych możemy zauważyć pewien podział. Mężczyźni biegali z dzidami za dziką zwierzyną i przekazywali swoje geny, a kobiety szukały samca z dobrymi genami i zajmowały się rodziną.
Czasy się zmieniły, ale my jakoś drastycznie w tym temacie nie ewoluowaliśmy. Na przestrzeni wieków mężczyźni mieli „przyzwolenie” na zdradę tłumacząc to uwarunkowaniami ewolucyjnymi i biologicznymi. Mamy też rozum i wolną wolę, więc nie wszystko można tłumaczyć biologią i ewolucją, ale prawda jest taka, że mężczyzna bardziej lub mniej będzie stymulowany do tego, żeby przekazywać swoje geny, ponieważ do końca swoich dni jest teoretycznie płodny (spada tylko jakość spermy). Kobiety natomiast mają granicę możliwości rozpłodowych. Wiąże się to z tym, że kiedy przechodzą menopauzę stają się dla mężczyzny mniej atrakcyjne z punktu biologicznego – przecież nie będzie już z tego związku potomka, więc facet zacznie interesować się kobietą, której może przekazać swoje geny. Kobieta za to zawsze bardziej lub mniej będzie zwracała uwagę na to co dany mężczyzna może zaoferować jej i potencjalnym dzieciom, dlatego to kobiecie zazwyczaj bardziej zależy na ślubie, ponieważ potrzebują gwarancji, że mężczyzna będzie opiekował się rodziną.
Są kraje, w których jest możliwość zawarcia notarialnej umowy konkubenckiej, w której obie strony opisują swoje obowiązki, zasady funkcjonowania w społeczeństwie, warunki finansowe, ale również czyje nazwisko będzie nosiło potencjalne dziecko. Dlaczego to rozwiązanie jest takie ciekawe?
Wiem, że wielu z nas się łudzi, że „on/ona zmieni się po ślubie”. Zmienia się to oczywiście, ale niestety bardzo często na gorsze. Ludzie mają tendencję do odpuszczania szczególnie wtedy, kiedy dostali już to co chcieli i czują się bezpiecznie. Najtrudniej sytuacja wygląda w przypadku małżeństw sakramentalnych, ponieważ tam często dochodzi kwestia wiary. Ludzie wierzą w związek aż po grób i co Bóg połączył niech człowiek nie rozdziela, a i ślubu kościelnego nie można wziąć drugi raz, więc może być postrzegany jako wyjątkowy. Jak coś jest wyjątkowe to ciężej nam się z tym rozstać. Zenek wie, że przed ołtarzem zostało już wszystko przyklepane „dopóki śmierć was nie rozłączy”, więc nie będzie się chłop spinał. Z tego powodu bardzo często nie pojawiają się kwiatki, sprzątanie i trzymanie formy przez Zenka, a to może inspirować do szukania szczęścia gdzie indziej.
Inaczej wygląda to w notarialnym konkubinacie czy w przypadku ślubu cywilnego. Obie strony zdają sobie sprawę, że w każdej chwili mogą się rozstać, dlatego starają się o siebie. Nie odpuszczają, pamiętają o sobie i dbają o swoją relację.
EKONOMIA vs ROMANTYZM
Kiedyś małżeństwa były głównie ekonomiczne, więc często ludzie zdradzali dla prawdziwej miłości. Dzisiaj małżeństwa mają charakter romantyczny przez co zdrada naprawdę poniewiera psychicznie. W tym naszym romantycznym ideale oczekujemy, że druga osoba będzie najlepszym przyjacielem, kochankiem, rodzicem, zaspokoi nas intelektualnie i będzie tym naszym jedynym zaufanym człowiekiem – tym z którym możemy wszystko i możemy pokazać mu całego siebie. Ta druga strona dzięki takiemu podejściu czuje się bardzo wyjątkowa, jedyna i niezastąpiona. W takim układzie zdrada nie tylko niszczy związek, ale potrafi bezlitośnie zmiażdżyć poczucie własnego ja. Zdrada pokazuje nam, że widocznie „nie jestem taką osobą dla niego, jaką myślałam, że jestem.” Wszystko co myśleliśmy o sobie, nasze poczucie własnej wartości, ideały w które wierzyliśmy – zawaliły się nagle jak dom w Afganistanie i zostały po nim tylko gruzy.
W zdradzie chodzi o emocje, pożądanie, poczucie bycia ważnym, a my ludzie bardzo często pożądamy tego, czego nie możemy mieć. Naruszając zakazy żyjemy w przeświadczeniu, że serio zaspokajamy swoje pragnienia. Zazwyczaj zakładamy, że ludzie zdradzają, bo czegoś brakuje w związku albo z tą drugą osobą jest coś nie tak. Życie pokazuje, że ludzie szczęśliwi w relacji również zdradzają. Żyjemy w czasach, w których mamy pełne przyzwolenie na dążenie do swojego szczęścia, co odbija się także na relacjach. Zdrada jest narzędziem, które ma pomóc nam się spełnić, odnaleźć na nowo i podążać za pragnieniami. Nie znaczy to jednak, że nie kochamy swojej drugiej połówki lub chcemy od niej odchodzić. W tym przypadku nie odwracamy się od partnera szukając szczęścia gdzie indziej, ale odwracamy się od tego kim aktualnie sami jesteśmy, a nie bardzo nam się to podoba.
Dużo osób, które dopuściły się zdrady żyją z ogromnym poczuciem winy, że skrzywdziły partnera, ale nie czują się winni z powodu samej zdrady, bo często dzięki niej coś odkryli czy zrozumieli. Wiele par wykorzystuje zdradę jako możliwość ustalenia nowego porządku. Dzięki otwartości, uczciwości, szczerym rozmowom, których brakowało od dłuższego czasu, ich związek potrafi na nowo obudzić się do życia. Lęk przed stratą potrafi zdziałać cuda.
Nie wiem czy wiecie, ale 90% ptaków jest monogamicznych, wspólnie tworzą gniazdo i też wspólnie wychowują swoje potomstwo. Gatunek Homo Sapiens nie zawsze się z tego wywiązuje. Od kiedy pamiętam zawsze na zdradę potrafiłam spojrzeć z wielu perspektyw, dlatego rozumiem krzywdę i wielopłaszczyznowe cierpienie jednej strony, ale i niezaspokojone potrzeby, frustracje, gonienie za szczęściem i spełnieniem tej drugiej. Dla mnie ludzi dzieli się na dwa typy: 1. Tacy, którzy będą zdradzać, bo w ich naturze nie jest bycie w stałym związku i nie ma co na siłę kogoś udomawiać 2. Tacy, którzy zdradzają, bo czegoś im brakuje. Na tą pierwszą grupę osób nie mam mądrej rady, ale jeśli chodzi o drugich to może warto rozważyć przede wszystkim szczerą rozmowę – na temat swoich oczekiwaniach, potrzebach, problemach i frustracjach. Poznawajcie sami siebie i odkrywajcie na nowo. Dużo się kochajcie, a potem równie dużo tulcie, bo dzięki wazopresynie i oksytocynie zapamiętujemy ten miły czas, wzmacnia się zaufanie do drugiej osoby, rośnie poczucie bezpieczeństwa jak i przywiązanie do partnera. Nie traktujcie się jak pewniaków, którzy spędzą ze sobą całe życie wyglądając jak ci słodcy dziadkowie na zdjęciach w Internecie, bo żeby zwiększyć szansę na to, żeby tak było, trzeba się o siebie starać, dbać, nieustannie o sobie nawzajem pamiętać i nie raz coś poświęcić.
Bibliografia: Mazurek M.,Vetulani J., „Neuroerotyka, rozmowy o seksie i nie tylko”, Kraków: Znak Horyzont, 2018.