Żyjemy w czasach gdzie TV ma praktycznie każdy. Mój nigdy nie posłużył mi do oglądania programów serwowanych w tygodniowym rozkładzie jazdy, ale nie pogardzę dobrym filmem czy serialem. Znam ludzi, którzy potrafią spędzić wiele godzin przed telewizorem tonąc w czeluściach Netflixa. Dzisiaj wyjaśnię, dlaczego chętniej zasiadamy przed ekranem niż przed książką 😉
Nad tym faktem zastanawiał się już wieki temu Arystoteles. Oczywiście nie rozważał on problemu telewizora, a starał się zrozumieć, dlaczego ludzie tak chętnie uczęszczają na najróżniejsze spektakle teatralne. Arystoteles sformułował hipotezę katharsis, która zakładała, że ludzie doznają pewnego rodzaju oczyszczenia podczas emocjonujących spektakli. Dzisiaj wiemy, że nie do końca tak jest, bo jednak przedstawiana w telewizji agresja, nasila u nas agresję, a nie sprawia, że doznajemy oczyszczenia.
Wielu z nas myśli, że ludzie oglądają telewizję, żeby sobie poprawić nastrój. Oczywiście, że jest to jeden z powodów, przez które siedzimy przed ekranem, ale pamiętajmy, że wiele produkcji jednak tego nastroju nie poprawia. Wielu osobom jest również obojętne to, co właściwie oglądają. Wiem, trochę straszne. Czas pokazał, że telewizja jest dla ludzi atrakcyjna niezależnie od tego co oglądają. Horror, kryminał, dramat, komedia romantyczna, czy ludzie cierpią, czy się cieszą – nie ma to dla nas znaczenia, show must go on 😉 Dlaczego?
Wynika to z tego, że koncentrujemy się na tym co oglądamy po to, żeby za bardzo nie skupiać uwagi na sobie. Z czasem nawet fabuła brazylijskiego tasiemca staje się bardziej interesująca niż własne życie.
Moskalenko i Heine przeprowadzili serie badań, które były zainspirowane teorią przedmiotowej samoświadomości. Głosi ona, że myślenie o sobie budzi w nas niezbyt przyjemne emocje, ponieważ zdajemy sobie sprawę z rozbieżności pomiędzy ja realnym (czyli tym, kim jesteśmy naprawdę), a ja idealnym (czyli tym, kim chcielibyśmy być).
Pierwsze badanie polegało na tym, że osobom badanym dwukrotnie mierzono ich subiektywną rozbieżność pomiędzy ja realnym, a ja idealnym. Pomiędzy pomiarami został puszczony krótki film. Po drugim pomiarze okazało się, że faktycznie oglądanie telewizji osłabia rozbieżność pomiędzy „ja”. Działo się tak nawet w przypadku, kiedy film miał na celu obniżyć nastrój badanych. Dzięki temu okazało się, że regulacja nastroju nie jest motywatorem do ucieczki w świat mediów.
W innym eksperymencie, osoby badane rozwiązywały test zdolności intelektualnych. Pierwsza grupa miała odnieść sukces ( zadania były proste, a badacz po ukończeniu testu informował ich, że wypadli powyżej przeciętnej). Druga grupa miała poznać smak porażki ( zadania były trudne, a badacz informował grupę, że słabo wypadła albo w ogóle nie przekazywał żadnej informacji zwrotnej). Po ukończeniu testu, badani mieli przez 6 minut siedzieć w sali z włączonym telewizorem. Oczywiście włączonym „przypadkiem”.
Dzięki ukrytym kamerom można było obserwować po jakim czasie badani przestali patrzeć w ekran. Okazało się, że osoby z wygranej grupy odrywały wzrok od telewizora już po 11 sekundach. Natomiast osoby, które były w grupie „porażka” aż po 72 sekundach. Zobaczmy więc, jak istotna jest rozbieżność pomiędzy tym kim myślimy, że jesteśmy, a tym, kim jesteśmy naprawdę i jak potrafi wpłynąć na podejmowane przez nas działania.
Ostatnie badanie najlepiej pokazuje, że media nie służą tylko do manipulacji 😛 bardzo często rekompensujemy sobie nimi to, z czym niekoniecznie chcemy się zmierzyć. Praca nad sobą i swoim życiem nie zawsze jest łatwa i przyjemna, ale włączając Netflixa, serial, film, czy po prostu to co akurat leci w TV staraj się mieć na uwadze to, z jakiego powodu to robisz i jak często to robisz. Zazwyczaj nie postrzegamy takich sytuacji jako niepokojących, nawet często śmiejemy się, że ten kto obejrzał cały sezon w jeden dzień, to przecież taki kozak. Pewnie, że nie ma problemu, kiedy jest to jednorazowe, czy kiedy masz gorszy dzień, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi i trzeba na chwilę zluzować. Problem jest wtedy, kiedy zaczyna być to twoim sposobem nie tylko na spędzenie dnia, tygodnia czy miesiąca, ale regularną ucieczką od problemów, które z biegiem czasu mogą prowadzić do różnych zaburzeń – bo problem nie lubi leżeć, on lubi być rozwiązywany. Szczególnie podatne na pułapkę ekranu są osoby, które oczywiście lubią tego typu rozrywkę, ale również takie, które nie potrafią odpowiednio radzić sobie ze stresem, osoby, którym dobrze znana jest prokrastynacja, lęki czy depresja. Warto zwracać uwagę na osoby, które spędzają sporo czasu przed ekranem, ponieważ one bardzo często, mniej lub bardziej świadomie proszą o pomoc.
Bibliografia: Wojciszke B., „Psychologia społeczna”, Warszawa:Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, 2011.
1 komentarz
Witaj ?
Powiem Ci że mam coraz więcej znajomych, którzy nie mają tv, a jeśli chodzi o mnie to coraz rzadziej oglądam. Gdyby nie mój mąż to bym się pudła już dawno pozbyła. Średnio mi pomaga oglądanie telewizji gdy mam jakieś większe problemy. Wtedy na niczym nie umiem się skupić.
Bardzo mądry post. Pozdrawiam Autorkę ?
Zapraszam do mnie. Będzie mi miło jeśli Ci się spodoba
Komentarze są wyłączone